Zimny sos, którego głównym składnikiem są nasiona gorczycy białej, czarnej lub sarepskiej.
Znali ją i używali już starożytni Rzymianie na początku naszej ery. Zaliczali ją do potraw, które wzmagają potencję i dodają ochoty na seks - uważaną za afrodyzjak - jedli ją na każdej uczcie.
Musztarda stała się w Rzymie modna jako dodatek do wszystkiego, szczególnie do mięsa. Były specjalne sosy musztardowe do ptactwa, a także do innych potraw, oraz całej gamy dań rybnych.
Podawano także gotowane kiełbasy z musztardą, zupełnie jak obecne hot-dogi.
Tym który walnie przyczynił się do popularności musztardy był Coelius Apicius, bogaty kupiec rzymski za czasów Tyberiusza, który wydawał hojne uczty z niezmiernie wymyślnymi daniami. Sam na tych ucztach wyszedł marnie, bo zbankrutował, i popełnił samobójstwo.
Pozostało jednak po nim wiekopomne dzieło - dziesięciotomowa książka kucharska "De re Culinaria" zawierająca około 450 przepisów. W księdze X i częściowo IX zawarte są przepisy na sosy, z których większość jest właśnie jego autorstwa i pochodzi z dzieła "De condituris".
Swoje największe dni musztarda przeżyła w średniowieczu, w czasach papieża Jana XXII, kiedy ten - szukając jakiejkolwiek posady dla swojego niezbyt rozgarniętego bratanka, mianował go oficjalnym papieskim musztardnikiem.Wkrótce niemal wszyscy ważni władcy, za punkt honoru mieli posiadanie własnego musztardnika.
Najwięcej dla musztardy zrobił jednak w XVI wieku papież Klemens VII. Był jej prawdziwym smakoszem, uwielbiał ją we wszystkich postaciach. Stosował, zatem musztardę nie tylko do mięs, ale także do serów, ciastek i lodów. Wymyślano, zatem coraz to nowe receptury by zaspokoić to wyjątkowo wrażliwe, papieskie podniebienie. I można było z tego też nieźle żyć. Ten, który przyrządził papieżowi najlepszą musztardę, miał do końca swoich dni zapewnione luksusy i bogactwa. Stąd często o pozycję papieskiego musztardnika zabiegano nie zawsze w uczciwy sposób.
W papieskich kuchniach mnożyły się intrygi, a niektórzy nie cofali się nawet przed mordowaniem swoich konkurentów.
Królowie także uważali musztardę za rzecz pierwszej potrzeby. Uznawaną ją za przyprawę o wartościach leczniczych: łagodzącą bóle reumatyczne, pobudzającą trawienie tłuszczu, działającą antybakteryjnie i obniżającą ciśnienie krwi. Być może dlatego Ludwik XIV zabierał baryłkę musztardy w każdą podróż - podobno zamiłowanie do złotawego ubioru wynikało nie tyle z umiłowania słońca, ile .. musztardy.
W wielu językach, w tym niemal wszystkich europejskich, nosi tę samą nazwę, co roślina, z której nasion jest zrobiona